Dawno nie miałam okazji tak dobrze się bawić. To co przygotował artysta tym razem przerosło moje najśmielsze oczekiwania.
Nie zniechęcona przechodzącym nad Polską orkanem Ksawerym
dotarłam do łódzkiego klubu Dekompresja. Byłam skostniała, ale sama myśl o
czekających mnie atrakcjach rozgrzewała mnie do czerwoności. Kiedy tylko
oddałam rzeczy do szatni (brrrrr) szybko pobiegłam pod scenę, na której grał
już support – łódzki zespół Alegorya.
Band spisał się doskonale, więc publiczność dała ponieść się charyzmatycznemu
wokaliście. Mnie osobiście najbardziej spodobał się utwór „Furia”, który
momentalnie wpada w ucho i sprawia, że nóżka potupuje w rytm. Cel został
osiągnięty: Zespół rozgrzał nas, serwując kawał dobrej muzyki.
Po krótkiej przerwie technicznej (kiedy napięcie rosło z każdą sekundą) na scenie pojawiła się gwiazda wieczoru. Piskom i oklaskom nie było końca, kiedy naszym oczom ukazał się „świąteczny” Jelonek przyozdobiony bombkami i choinkowymi lampkami. I od razu ruszył z …kopytka.
Po krótkiej przerwie technicznej (kiedy napięcie rosło z każdą sekundą) na scenie pojawiła się gwiazda wieczoru. Piskom i oklaskom nie było końca, kiedy naszym oczom ukazał się „świąteczny” Jelonek przyozdobiony bombkami i choinkowymi lampkami. I od razu ruszył z …kopytka.
I było tak jak obiecywał! W pogo nie było ubogo, był młynek,
wężyk i wiele ścianek śmiechu. Na dwoje szczęśliwców czekały mikołajkowe
prezenty. Trzeba było się jednak wykazać recytując wierszyk siedząc na kolanach
Mikołaja Jelonka– śmiechu co nie miara! A to dopiero początek.
Nagle rozbrzmiała znana z dzieciństwa piosenka „ Mahna
Mahna” z Muppet Show. Po za pokazem wokalnym mogliśmy zobaczyć wygibasy
zespołu, który porwał do tańca całą publiczność kolejny raz. I ośmielę się
powiedzieć, że były to najlepsze wykonanie „Mahna Mahna” jakie dotąd słyszałam!
Było to preludium do „mrocznego disco” czyli coveru Boney.M – Daddy cool. Na koncercie nie zabrakło również jelonkowych kompozycji, a
wśród nich „Akka”, „BaRock” czy też „Funeral of Provincial Vampire".
Był to jeden z niewielu koncertów, które z pewnością będę
długo wspominać. Po za wrażeniami artystycznymi nie brakowało dużej dawki
humoru ze strony zespołu za co bardzo dziękuję. Od tego śmiechu do teraz bolą
mnie mięśnie brzucha! Mam nadzieję, że Wy również dobrze się bawiliście, nie
zależnie od tego czy w pogo czy też z boczku tupiąc nóżką i machając główką.
Meg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz